E-papierosy szturmem wbiły się do naszej codzienności. Trzeba przyznać, że w dobie coraz większego piętnowania palaczy zapewnienie im e-dymka to bardzo intratny interes. Bo przecież to nie śmierdzi, teoretycznie nie szkodzi, jest tanie, łatwo dostępne, a przede wszystkim, e-papierosem można się raczyć wszędzie. I tu zaczyna się właściwy problem.
Od momentu przerażającego wzrostu fajek, nałożenia kary banicji na palaczy w pubach, ale zarazem dania im swobody w degustacji e-dymka, tym po prostu odjebało na mózgi i zaczęli przejawiać dziwne zachowania.
Dotychczas, gdy palący, dajmy mu Pan Józef, żeby nie było bezosobowo, szedł na zakupy to odpalał petka przed wejściem do sklepu, a potem kolejnego już po jego opuszczeniu. No, chyba że jego kobieta zabawiła na wyprzedażach w jakiejś Galerii handlowej, wówczas wychodził na dymka wraz z innymi towarzyszami niedoli, oczekującymi na swe towarzyszki.
Obecnie Pan Józef wyposażony w e-papierosa wypuszcza obłok glikolu propylenowego i gliceryny przy wejściu do sklepu, podczas wrzucania kostki masła do koszyka, ważenia pomidorów i w końcu w kolejce do kasy. Jara ciągle. Przy pakowaniu zakupów w reklamówki też. Jara przed budynkiem i w budynku. Bo przecież to nikomu nie przeszkadza i nie szkodzi.
Pan Józef wyczesał bilety do kina. Zabrał szanowną małżonkę na jakiś zakręcony film. Zasiadł wygodnie w fotelu, lecz zamiast standardowego zestawu Cola i kubełek popcornu, wyciąga e-papierosa. I znowu jara jak opętany. O dziwo ten sam Pan Józef potrafił do niedawna wytrzymać z przerwą na petka do końca, dostając po drodze drgawek lub robił sobie wypad w trakcie. Ale to było i minęło.
Ponieważ Panu Józefowi spierdolił się samochód, a koniecznie musi się dostać kilometr dalej, lecz jego leniwa dupa nie chce się przemieszczać na nogach, postanowił przejechać się przystanek komunikacją miejską. Jako prawy obywatel, zakupił bilet chuchając przy tym kioskarce w okienko e-dymkiem i w oczekiwaniu na transport, ciamkał dalej. Udało się. Autobus zajechał, Pan Józef zajął wygodne miejsce przy oknie i oto otworzył to górne, by wpadające powietrze roznosiło chmury glikolu propylenowego.
W zamierzchłych czasach zwykłych papierosów, ten sam Pan Józef spalał papierosa przy kiosku i po wyjściu z pojazdu. Dziś go to nie dotyczy.
I tak patrzę na tych głąbów i zastanawiam się, gdzie podziała się kultura palacza. Ja rozumiem. E-papieros w pubie to rzecz świetna, bo alkohol lubi dym i dymić wręcz trzeba. Ale żeby puszczać e-dymka wszędzie, nawet tam, gdzie dotychczas palacze wytrzymać potrafili, czyli głównie w przestrzeni sklepowej, windach i komunikacji miejskiej to już gruba przesada. Gdzie podziała się jakakolwiek godność palacza? Czy wyparowała wraz z pierwszym obłokiem glikolu proylenowego? Sam przestawiłem się na e-papierosa i rzeczą dla mnie niepojętą jest chuchanie obłokiem w twarz komu popadnie i gdzie popadnie.
E-palacze, wstydźcie się i przemyślcie swoje zachowanie, bo inaczej pójdziecie do kąta.
Od momentu przerażającego wzrostu fajek, nałożenia kary banicji na palaczy w pubach, ale zarazem dania im swobody w degustacji e-dymka, tym po prostu odjebało na mózgi i zaczęli przejawiać dziwne zachowania.
Dotychczas, gdy palący, dajmy mu Pan Józef, żeby nie było bezosobowo, szedł na zakupy to odpalał petka przed wejściem do sklepu, a potem kolejnego już po jego opuszczeniu. No, chyba że jego kobieta zabawiła na wyprzedażach w jakiejś Galerii handlowej, wówczas wychodził na dymka wraz z innymi towarzyszami niedoli, oczekującymi na swe towarzyszki.
Obecnie Pan Józef wyposażony w e-papierosa wypuszcza obłok glikolu propylenowego i gliceryny przy wejściu do sklepu, podczas wrzucania kostki masła do koszyka, ważenia pomidorów i w końcu w kolejce do kasy. Jara ciągle. Przy pakowaniu zakupów w reklamówki też. Jara przed budynkiem i w budynku. Bo przecież to nikomu nie przeszkadza i nie szkodzi.
Pan Józef wyczesał bilety do kina. Zabrał szanowną małżonkę na jakiś zakręcony film. Zasiadł wygodnie w fotelu, lecz zamiast standardowego zestawu Cola i kubełek popcornu, wyciąga e-papierosa. I znowu jara jak opętany. O dziwo ten sam Pan Józef potrafił do niedawna wytrzymać z przerwą na petka do końca, dostając po drodze drgawek lub robił sobie wypad w trakcie. Ale to było i minęło.
Ponieważ Panu Józefowi spierdolił się samochód, a koniecznie musi się dostać kilometr dalej, lecz jego leniwa dupa nie chce się przemieszczać na nogach, postanowił przejechać się przystanek komunikacją miejską. Jako prawy obywatel, zakupił bilet chuchając przy tym kioskarce w okienko e-dymkiem i w oczekiwaniu na transport, ciamkał dalej. Udało się. Autobus zajechał, Pan Józef zajął wygodne miejsce przy oknie i oto otworzył to górne, by wpadające powietrze roznosiło chmury glikolu propylenowego.
W zamierzchłych czasach zwykłych papierosów, ten sam Pan Józef spalał papierosa przy kiosku i po wyjściu z pojazdu. Dziś go to nie dotyczy.
I tak patrzę na tych głąbów i zastanawiam się, gdzie podziała się kultura palacza. Ja rozumiem. E-papieros w pubie to rzecz świetna, bo alkohol lubi dym i dymić wręcz trzeba. Ale żeby puszczać e-dymka wszędzie, nawet tam, gdzie dotychczas palacze wytrzymać potrafili, czyli głównie w przestrzeni sklepowej, windach i komunikacji miejskiej to już gruba przesada. Gdzie podziała się jakakolwiek godność palacza? Czy wyparowała wraz z pierwszym obłokiem glikolu proylenowego? Sam przestawiłem się na e-papierosa i rzeczą dla mnie niepojętą jest chuchanie obłokiem w twarz komu popadnie i gdzie popadnie.
E-palacze, wstydźcie się i przemyślcie swoje zachowanie, bo inaczej pójdziecie do kąta.
Komentarze
Prześlij komentarz
Pisz, tylko szczerze.