Gniew, irytacja, niezrozumienie... fascynacja. Nieznana mi
dotychczas postać wywołała we mnie kilkoma wypowiedzianymi zdaniami ogromną
dawkę całkowicie skrajnych emocji. Absolutnie ją nienawidziłem w tej chwili,
czułem wewnętrzne oburzenie i jakby na przeciwwadze, zaciekawienie. Nie
rozumiałem jeszcze co tu się stało. Nie rozumiałem kim jest ten osobnik, skąd
się wziął, dlaczego obraża moją osobę, lecz kilka miesięcy później dotarło do
mnie, że to ja sam się obraziłem biorąc wszystko niezwykle dosłownie. Tak zacząłem
go wyznawać, podobnie jak zrobiły to przede mną dziesiątki tysięcy innych osób.
The Beatles vs Rolling Stones
Wczesne lata polskiego YouTube, te sprzed epoki
pranksterów, streamerów, kolejnych kanałów zajmujących się wyliczankowym lol
contentem, były oparte w znacznej mierze na spontaniczności, statycznych
ujęciach i vlogach. Każdy kto miał w domu jakikolwiek sprzęt do nagrywania i
chciał podzielić się odbiorcami ciekawą dla niego lub dla nich tematyką, mógł
bez problemu rozpocząć swoją karierę. Choć znaczne grono dawien dawno odeszło w
zapomnienie, garstka śmiałków nagrywa do dziś, w szczególności segment beauty,
a wybrane jednostki zostały legendami, choć próżno już szukać ich nowych
produkcji, co najwyżej mirrory. Tamten okres cechował się raczej sympatycznymi,
lekkostrawnymi treściami, czasami zaskakującymi, jakie choćby oferował
Damianero, lecz tak jak w latach 60, kontrastem dla grzecznych, słodkich The
Beatles stali się bardziej agresywni, wyznający rocka na scenie i życiu The
Rolling Stones, tak naprzeciw Damanero stanął on - Testoviron.
Bogactwo część główna skurwysyny
Choć wielki ojciec satyry rozpoczął swą działalność jeszcze
w roku 2007, dopiero 2009 zyskał ogromny rozgłos dzięki filmikowi pokazującemu
przeciętnemu Polakowi cebulakowi, jak wygląda dostatnie życie na obczyźnie i
sukces jednostki osiągnięty ciężką pracą. Wychowany na typowo polskich
wartościach, nie rozumiałem tego przekazu. Nie zaznałem po prostu nigdy takiego
życia. Aż do chwili, gdy spróbowałem pomarańczy. Po mnie przyszli podobni,
zasmakowali tego boskiego nektaru, rzucanego u nas na półki sklepowe jedynie
raz w roku na święta Bożego Narodzenia i tak zamieniliśmy się w stado wiernych
Testovironowi dusz. Zaczęliśmy chłonąć płynący z ust naszego pozbawionego
twarzy mistrza przekaz. Każdy zapragnął Rustlera za 2000 zł sztuka, podkoszulki
nieznanej nam marki Calvin Klein, szczoteczki elektrycznej z czterdziestoma
główkami w zapasie, a biorąc pod uwagę, że mało kto z nas posiadał zwykłą
szczoteczkę w domu, to nieskończone bogactwo stało się polem do snucia marzeń,
jak i wyrażania zwykłej polackiej zazdrości. Zazdrości przy której gniły
pomidory.
Coach życia, najjaśniejszy Klejnot Nilu, Żyd, satanista,
Testoviron
Podobnie jak Bóg jest nazywany inaczej w różnych religiach,
tak też nasz Pan satyry, mistrz trollingu polaczków, nigdy nie miał jednego
imienia,. Mógł być kim tylko chciał i nim zostawał. Nazywaliśmy go
Testovironem, przyjaciele mogli się zwracać do niego po prostu Testo, lecz mało
kto na to zasługiwał, choć nigdy nie pogardzał nadanym mu przydomkiem Klejnot
Nilu. Gardził za to biedą, słabym życiem, smrodem z polskiej mordy, sraniem za
stodołą. Był mądrością pochodzącą z rodu wyznawców Jahwe wymieszaną z cygańską
zaradnością. Sam nie do końca potrafił określić płynącą w nim krew, lecz dla
nas, szarych zjadaczy chleba z trocinami to nie miało znaczenia. I tak byśmy
nie pojęli tej potęgi. A potęgą i siłą napędzał go też Szatan, zapewniając
Testovironowi ciągłe dostawy nowiutkich Rolexów za cenę których w Polsce można
postawić tysiąc stodół. Albo zestaw Zirh.
Mecenas sztuki, osobisty trener, geniusz matematyczny,
przyjaciel
Testoviron udowodnił, że studia w Polsce to gówno, a nasi
profesorowie zamiast nauczać, mogą co najwyżej chłeptać wodę z amerykańskiego
kibla. Mimo swojej wszechobecnej wiedzy i władzy, nie skończył na zruganiu
system szkolnictwa wyższego, lecz co najważniejsze, wyjaśnił jedyną słuszną
metodę wyprowadzania całek oznaczonych, szczególnie pomocną dla robactwa z
politechnik. Nie skończył jednak na tym. Był krzewicielem rozwoju duchowego i
fizycznego. Orędownikiem najwyższych form sztuki. Jego biblią stało się
Ferdydurke, duszę ożywiał dźwiękami największych dzieł muzyki klasycznej, a zamiast
pić do lustra jak Polak-robak, zawsze wznosił toasty z Gajosem owiniętym żółtym
szalikiem. Choć alkohol mógł szkodzić na tężyznę fizyczną, nikt nie miał
lepszego brzucha niż Testoviron. Nikt w całej galaktyce. Kto temu zaprzeczał,
czekał go nieposkromiony gniew Klejnotu Nilu. Zaczęliśmy więc pytać Pana, jak
dokonał takiego cudu ze swoim ciałem. Ananas, cottage cheese, kantalupa. Trzy
boskie produkty, u nas nieosiągalne. Wiedział o tym, wiedział. Niczym ojciec
troskliwie wychowujący syna, wskazał nam więc zamienniki, wyjaśnił dzienne
zapotrzebowanie na kalorie, dał nadzieję na lepsze sylwetki, zdrowie, życie.
Ku chwale
Na cześć Testovirona powstało wiele pochwalnych peanów,
nadal doskonale funkcjonujących w świadomości YouTube. Utworów różnej klasy,
chwytającymi za serce, przepełnionymi głosem najjaśniejszego Klejnotu Nilu,
nadającego wyrazu każdej naszej chwili spędzonej z muzyką. Ożywiał nas swoją
osobą na tłustych, klubowych bitach, czasami pouczał, dawał nadzieję na lepsze
życie, w którym kuchenne półki uginają się od Splendy.
Nigdy nie oszczędzał
Jak każde bóstwo i Testoviron miał swoich zagorzałych
wrogów, próbujących obalić mit Klejnotu Nilu, sprowadzić go do roli zwykłego
człowieka, za co spływał na nich nieskończony gniew. Swoich sił próbowała
antyteistyczna organizacja NOP, strasząc w komentarzach mistrza satyry, nagrywając
odpowiedzi w marnej jakości filmach. Śmiał się z nich, śmiał złowieszczo. Groźby
spływały po nim niczym strumień studolarówek. Opierał się każdemu. Wspieraliśmy
go swoimi modłami. Gdy ruszył na niego odwieczny wróg Blendzior, szybko dał
sobie spokój na widok boskiego ostrza, które Klejnot Nilu dał mu powąchać. Pod
ciosami miał skończyć również MLKV. Jednak to nie był koniec potyczek.
Legendarny, nieugięty prokurator Dziura w dupie, wydał wyrok skazujący na
dożywocie w pierdlu w Sztumie dla Testo. Ten jedynie się śmiał, przecież bóstwa
nie da się zamknąć.
Nadanie twarzy
Stulejarze nie dali jednak za wygraną. Po dzikich maratonach
masturbacyjnych zagłębiali się w boskie słowa, szukali każdego możliwego
sposobu do ataku, do obalenia bóstwa. Forum Insomnia, gdzie Testoviron prężnie
działał nie dało rady, jednak akcja o kryptonimie C.E.B.U.L.A.R.Z. zapoczątkowana
przez Vichan.net, zakończyła się niestety sukcesem. Tak nasz wielki Pan, ojciec
wszelkiego bogactwa został zdemaskowany jako Łukasz Stanisławowski. Mimo to
mistrz nie zakończył swojej działalności, o nie. Funkcjonował w przestrzeni YouTube, pod ciągłym ostrzałem administratorów i cebularzy aż do 2013 roku. Później
słuch o nim zaginął, podobnie jak główne konto.
Dziedzictwo Testovirona
W roku 2017 polską stronę Internetu zalały memy z małpą
nazywaną pieszczotliwe Januszem, odzwierciedlającą wszystkie nasze przywary.
Powstał kanał z animowaną wersją małpy, twórcy na YouTube zaczęli się odnosić
do polactwa w swoich lol contentowych filmikach, podkładano głosy pod filmiki z
harcującymi Nosaczami sundajskimi. Wydawać by się mogło, że jest mem zrodził
się w głowie jakiegoś wyrafinowanego śmieszka. Stworzył go jednak nikt inny jak
Testoviron raczący się filmem Życie Pi, gdzie na widok Nosacza wyrzucił z
siebie słowa "patrzcie, Polak". Pięć lat później zrodził się dopiero
mem, bazujący na mądrości przekazanej zdecydowanie wcześniej przez Klejnot
Nilu.
Także pojęcie "Polak - Cebulak" wypłynęło jako
pierwsze właśnie z niewidzialnych ust Testovirona.
Określenia stworzone przez Testovirona towarzyszą nam do
dziś. Stały się wręcz wyraźną częścią internetowego slangu, a kadry z jego
filmów są podkładką pod memy. Wykorzystano je nawet w marketingu, co pięknie
uczynił Browar Brodacz na swoim fanpage.
Umarł mistrz, niech żyje mistrz. Na zawsze w naszych
sercach.
Dla koneserów dzieł Testovirona, pełna kompilacja, prawie 9 h nauk najjaśniejszego Klejnotu Nilu.
Składam wielkie podziękowania dla ludzi pełnych pasji, miłośników dobrego życia i pomarańczy, którzy po dzień dzisiejszy dbają, by dziedzictwo Testovirona nigdy nie zgasło.
Komentarze
Prześlij komentarz
Pisz, tylko szczerze.