PÓŁ GODZINY Z ŻYCIA

Znasz to uczucie. Wracasz z pracy, szkoły czy kolejnego szalonego rajdu po sklepach, jaki urządzasz w wolny dzień. Jesteś zmęczony, wkurzony, być może zawiedziony kolejnym gównianym dniem, który nie różni się od poprzedniego. A tu czekają kolejne obowiązki, sprawy, problemy dnia dzisiejszego.

Zapewne klasycznie włączasz komputer, odpalasz telewizor czy inne brzęczące radio, byleby tylko coś tam brzęczało w tle. A może to tło stanie się główna rozrywką Twojego dnia? Odpuść sobie. Przynajmniej na pół godziny. Niech to będzie Twoje trzydzieści minut podczas których czas wręcz na chwilę się zatrzyma. Daj się ponieść ciszy. 
Przygotuj najpierw filiżankę aromatycznej kawy lub zaparz w swoim ulubionym kubku swoją najulubieńszą herbatę i postaw gdzieś w zasięgu dłoni. I usiądź. Zapadnij się w fotelu, zalegnij na kanapie. Może dywan? Po ciężkim dniu podłoga potrafi być zbawieniem. 
Odpłyń. Po prostu odpłyń. Wyłącz piąty bieg, daj się ponieść marzeniom, myślom, ułóż w głowie plan działania na kolejny dzień, tydzień, na życie. Zweryfikuj cele, wprowadź do nich poprawki i nie zapomnij ich spisać po kontemplacji. 
Łyk orzeźwiającego napoju rozluźni ciało. Cisza napędzi umysł do działania. Pół godziny czystego, niezakłóconego hedonizmu działa zbawiennie. W pewnym momencie wręcz zaczyna się słyszeć własne myśli, które zaczynają strategiczne bombardowanie. I nagle zdajesz sobie sprawę, że znalazłeś odpowiedzi na nurtujące Cię pytania, a problemy nie stanowią już wyzwania. W końcu znalazłeś na nie lekarstwo. Teraz działaj.

Będę szczery - od niedawna korzystam z tej metody i dzięki temu poważne z pozoru problemy rozganiam na cztery strony świata. W pół godziny. W trzydzieści minut mojego życia.

Komentarze