Ostatnimi czasy trochę mnie na blogu mniej, lecz zrobiłem małą przerwę na piwko ze znajomymi i oczywiście imprezy w weekend. Dzięki uczestnictwie w przeróżnych spotkaniach, domówkach, grillach i innych gównach, nasłuchałem się mocno przeróżnych ludzi, przetrawiłem ich zachowania, wyciągnąłem zatrważające wnioski i postanowiłem wypluć w postaci notki. No to rzyg.
Gdziekolwiek bym nie był, tam zawsze trafiłem na świetnie bawiących się młodych ludzi. Scenariusz spotkania zawsze taki sam. Przychodzisz, przedstawiasz się, witasz się ze znajomymi, patrzysz na znajomych swoich znajomych, którzy również czule się witają, przybijają niedźwiedzia, zadają pytania o życie i wydawać by się mogło, bardzo się lubią. Potem przychodzi czas na wspólne pogawędki, a po wypiciu większej ilości alkoholu, darcie mordy oraz przedziwne pomysły, które trzeba zrealizować już, teraz, zaraz. Nikogo nie dziwi wrzucanie kolegów do basenu czy dawanie sobie z liścia. No zdawałoby się idylla.
Potem następna i następna kolejka wódeczki, jakieś brudzie, wyznania miłości, pogawędki o wszystkim i niczym, przeskakiwanie z tematu na temat. Oczywiście w tle leci muza, bo co to za impreza bez muzyki. Każdy puszcza coś ulubionego, reszta się bawi.
Późna godzina, ktoś się zbiera do domu, ktoś się napierdolił jak szpadel i wytacza się z imprezy. Ludzie machają, pozdrawiają.
Po czym osobnik ten opuszcza teren spotkania lub jest przy wyjściu i nagle uczestnicy przechodzą na szept. Włączył im się tryb gotowości bojowej do opierdalania dupska.
W tym momencie okazuje się, że jegomość opuszczający imprezę z którym kilka minut wcześniej pili wódkę i wznosili toasty za jego zdrowie to chuj, impotent, a poza tym to nikt go nie lubi i w ogóle kto co to za ścierwo. Poza tym za dużo zarabia, ma za fajną furę, realizuje się zawodowo w korporacji, kocha go fajna laska, co też zasługuje na potępienie.
Tylko po co? Po co ktoś pije z nim chwilę wcześniej wódkę, a potem opierdala mu dupę? Lepiej w ogóle nie spotykać się z takim człowiekiem lub go odizolować od towarzystwa, niż udawać sztuczne uwielbienie. Strasznie mnie denerwuje ten brak szczerości w ludziach. Już wolę nic nie mówić, co oczywiście też spotka się z odpowiednimi komentarzami za moimi plecami, bo to konfident musi być, jeśli tylko słucha, niż grać dobrego kolegę.
Szczerze powiedziawszy to ciul z takimi ludźmi. Nic tylko ich eliminować ze swojego otoczenia, co też dawno temu uczyniłem. Pozostaw sobie najlepszych, a ochłap odcedź przez szmatę. Zaoszczędzi Ci to nerwów i zniesmaczenia.
Gdziekolwiek bym nie był, tam zawsze trafiłem na świetnie bawiących się młodych ludzi. Scenariusz spotkania zawsze taki sam. Przychodzisz, przedstawiasz się, witasz się ze znajomymi, patrzysz na znajomych swoich znajomych, którzy również czule się witają, przybijają niedźwiedzia, zadają pytania o życie i wydawać by się mogło, bardzo się lubią. Potem przychodzi czas na wspólne pogawędki, a po wypiciu większej ilości alkoholu, darcie mordy oraz przedziwne pomysły, które trzeba zrealizować już, teraz, zaraz. Nikogo nie dziwi wrzucanie kolegów do basenu czy dawanie sobie z liścia. No zdawałoby się idylla.
Potem następna i następna kolejka wódeczki, jakieś brudzie, wyznania miłości, pogawędki o wszystkim i niczym, przeskakiwanie z tematu na temat. Oczywiście w tle leci muza, bo co to za impreza bez muzyki. Każdy puszcza coś ulubionego, reszta się bawi.
Późna godzina, ktoś się zbiera do domu, ktoś się napierdolił jak szpadel i wytacza się z imprezy. Ludzie machają, pozdrawiają.
Po czym osobnik ten opuszcza teren spotkania lub jest przy wyjściu i nagle uczestnicy przechodzą na szept. Włączył im się tryb gotowości bojowej do opierdalania dupska.
W tym momencie okazuje się, że jegomość opuszczający imprezę z którym kilka minut wcześniej pili wódkę i wznosili toasty za jego zdrowie to chuj, impotent, a poza tym to nikt go nie lubi i w ogóle kto co to za ścierwo. Poza tym za dużo zarabia, ma za fajną furę, realizuje się zawodowo w korporacji, kocha go fajna laska, co też zasługuje na potępienie.
Tylko po co? Po co ktoś pije z nim chwilę wcześniej wódkę, a potem opierdala mu dupę? Lepiej w ogóle nie spotykać się z takim człowiekiem lub go odizolować od towarzystwa, niż udawać sztuczne uwielbienie. Strasznie mnie denerwuje ten brak szczerości w ludziach. Już wolę nic nie mówić, co oczywiście też spotka się z odpowiednimi komentarzami za moimi plecami, bo to konfident musi być, jeśli tylko słucha, niż grać dobrego kolegę.
Szczerze powiedziawszy to ciul z takimi ludźmi. Nic tylko ich eliminować ze swojego otoczenia, co też dawno temu uczyniłem. Pozostaw sobie najlepszych, a ochłap odcedź przez szmatę. Zaoszczędzi Ci to nerwów i zniesmaczenia.
Sukces liczy się ilością wrogów. Im bardziej obrabiają ci dupę i cię nie lubią za to, że ci się udało... tym bardziej ci się udało ;)
OdpowiedzUsuń