POSTANOWIENIA NOWOROCZNE

Rok w rok od wielu już lat, robię postanowienia noworoczne. Kiedyś wymyślałem je sobie zaraz na początku roku i starałem zapamiętać. Szczerze powiedziawszy, bardzo słabo mi to wychodziło. Wraz z kolejnymi latami, zacząłem je spisywać na papierze w moim wysłużonym notatniku. Po sformułowaniu ich, zanotowaniu, podpisuję się pod nimi. To taka umowa z samym sobą. Dlaczego wspominam o tym w początkach drugiej połowy roku? Bo dziś otworzyłem notatnik i postanowiłem zrobić krótkie podsumowanie.
W styczniu tego roku podpisałem się pod liczbą dwudziestu pięciu postanowień, zamiarów, marzeń. Gdy tak się im przyglądam to dochodzi do mnie, że listę tę mogłem skrócić o połowę i zmieścić na jednej drugiej strony. Ale widać byłem w twórczym amoku i inaczej być nie mogło. Gdyby jednak streścić postanowienia do kilku słów to ma być w moim życiu po prostu więcej, lepiej i żywiej. 
Dziś udało mi odhaczyć łącznie cztery punkty, ale to i tak wspaniałe osiągnięcie. Niektórzy nie zrobią tego nawet przy jednym, bo zapomnieli spisać swoje postanowienia i nigdy tego nie zrobią.
Moje podsumowanie na dziś?

1. Udało mi się ograniczyć palenie. No, może nie całkiem, gdyż papierosy zamieniłem na e-papierosa, ale to i tak dla mnie wiele. Mam więcej kasy w portfelu, nie kaszlę tyle, co przedtem, a przede wszystkim, wyostrzył mi się zmysł smaku. W mieszkaniu także przestało śmierdzieć dymem papierosowym. Ograniczeniom uległo również spożycie cygar, lecz tych nie odstawię nigdy do końca, bo to miłość ma na wieki wieków Amen.
2. Obroniłem pracę licencjacką na mocne cztery. Dla wielu to żaden wyczyn. Ot formalność kończąca pewien etap studiów. Ja postrzegam to jednak jako wielkie zwycięstwo. Pisanie pracy zajęło mi cztery pieprzone lata. Choć słowo "pisanie" jest tu mocno na wyrost. Przez ten czas leniwiłem się jak diabli i gdy miałem usiąść wreszcie do książek, zawsze znajdywałem sobie inne zajęcie. Wymówkę. Zawsze miałem wymówkę. Lepiej było pograć w gry komputerowe czy poszwendać się bezproduktywnie, niż po prostu zrobić swoje. Aż w końcu nadszedł ten dzień i wszedłem na komin elektrociepłowni i strzeliłem...wróć. I napisałem tę cholerną pracę. A później obroniłem. Mój umysł wreszcie odetchnął.
3. Obkupiłem się w ciuchy. Niezłe osiągnięcie, nie? Kilka koszulek, spodnie, buty. Dla kogoś, kto kilka lat temu nie miał nic i czasami miał do wyboru wypić okazjonalnie piwo w pubie, albo za tę samą cenę kupić dwa podłe browary, by mieć nieco więcej to ogromny postęp. Nie kupowałem sobie nic przez dwa lata. Nie było mnie na to po prostu stać. Dziś utrzymuję się sam i sam mogę się obkupić. Boskie uczucie.
4. Założyłem bloga. Podobnie, jak w przypadku pracy licencjackiej, od pomysłu do realizacji minęły cztery lata. Tylko jedno jest już czasem przeszłym, a drugie dopiero się rozpoczyna. Niektórzy na etapie w którym obecnie jestem już zrezygnowali. Bo za mało wejść, bo brak tematów, bo się nie chce. Ja natomiast patrzę na ten post, mój czterdziesty post i mówię sobie pod nosem "ahoj przygodo". Wiem, że to mój czas, a efekty jeszcze przyjdą.

Jak widzisz, warto zapisywać postanowienia noworoczne. Bo wśród nich zawsze znajdą się tak proste pragnienia, jak i marzenia, które warto spełniać. Nigdy ich nie odrzucaj. Dąż do szczęścia. I spisz te cholerne postanowienia. Za cztery miesiące nowy rok. 

Komentarze