Re: ANIMACJA


Niby trup, a mimo wszystko, nadal radośnie podryguje do tylko sobie znanego rytmu.

Skrzynka odbiorcza Gmail zaskakuje mnie czasami automatycznie wygenerowaną wiadomością z bloga. Oto ktoś rozgrzebał grób, znalazł interesujący go tekst, przeczytał, a nawet zostawił kilka słów od siebie. Taka forma internetowego znicza. Praktycznie za każdym razem uśmiecham się do komentarza, bo jako autora taka aktywność mnie cieszy, jednak nigdy żadne nawet najbardziej dojeżdżające moją osobę słowa nie sprawiły, bym się na tego bloga udał i wszedł na zaplecze. W końcu, jaki jest sens budzenia zmarłych? No właśnie, przecież to nie Biblia.

Pierwszy stopień do piekła

Na moim karku pojawiła się kropla potu, serce bije jak oszalałe i zaczynam się zastanawiać, czy tak wygląda zawał. Krew pulsuje w skroniach, żołądek zaczyna dziwnie wibrować. Wybucham śmiechem. Głośnym, szczerym, nie szczędząc plwocin na klawiaturę, ekran lapka, biurko i siebie samego. Wychodząc z pomysłem tego bloga miałem -dzieścia lat, setki problemów, wielką chęć pisania, jednak zdecydowanie nie wiedziałem, o czym mam pisać. Ciekawość wzięła górę. Siedzę w panelu Bloggera i kiwam z niedowierzaniem głową. Co ja też w niej miałem by porywać się na kompletne pomieszanie z poplątaniem? Obok wpisu o drzewach zarzucam jakieś motywacyjne treści, silę się na tematykę damsko-męską, próbuję grać na emocjach czytelnika, mimo że moje są dojrzałe jak gruszki pod koniec czerwca. Styl też niczego sobie. Wczesny okres wejścia w storytelling, dziwne wypunktowania, kompletny chaos w treściach. Nie wspominając już o nazwach kategorii oraz szablonie.

Tak śpiewała Anna Jantar

Przygoda z bliżej nieukierunkowanym blogiem trwała niespełna osiem całkiem produktywnych miesięcy. Całkiem produktywnych, bo przez ten czas spod moich palców wyszły 72 teksty, a w roboczych zostały kolejne, więc jak na mnie to wręcz rekord. Dotąd nie wiem, co właściwie zabiło moją motywację do pisania, mogę się jednak domyślać - brak efektów. Pisałem zapewne dla siebie na przekór wszelkim radom dorosłych blogerów, nie bacząc na pewne ukierunkowanie i dziwiłem się, jak kiepsko idzie. Tak myślę. Mimo kiepskich wyników statystyk wpisów, łącznie rzuciliście okiem nieco ponad 35000 razy na dostępne treści, a najlepszy post o ex-mistrzu polskiej części YouTube - Damianero, zebrał prawie 10500 wyświetleń. Niby nic, jednak to właśnie ten pierwszy krok jest najtrudniejszy. Postawiłem go pięć lat temu, bardziej łącząc raczkowanie z chodzeniem, jednak dziś do pewnych rzeczy zwyczajnie dorosłem.

Gruszki na wierzbie

Wiesz, co jednak najlepsze jest w tym blogu? W tej mojej małej przeszłości zapisanej w słowach? Chciało mi się. Chciało mi się jak cholera. Pisać, dzielić się jakimiś przemyśleniami, tworzyć swoje małe miejsce w sieci które, choć nigdy nie zdobyło oszałamiającej popularności, dawało mi dziwną frajdę i pewien sposób pisarskiego spełnienia. Byłem pełen sprzecznych emocji, dziś zdecydowanie bardziej się to wszystko we mnie poukładało. Myślą o tamtym czasie, o głównym powodzie upadku tego miejsca dochodzę do wniosku, że klasycznie wykończyła mnie chęć szybkiego efektu, zarabiania wielkiej kasy, a skoro to nie przyszło, znaczy, było do niczego. Tak umarł zapał i umarło to miejsce. Teoretycznie umarło. Zacząłem dodawać nowe wpisy, choć nieregularnie, wciąż się pojawiają. Reanimacja po 5 latach może być już niemożliwa, jednak skoro wciąż się tu kręci, czemu nie spróbować sił? 

Taniec pijanego mistrza

Jedno jest w tym wszystkim pewne - blog potrzebuje odświeżenia. Bardzo mocnego odświeżenia. Stockowy szablon przyprawia mnie o mdłości, mimo że lata temu uważałem go za nawet udany. Bankowo go zmienię. Odpalę też AdSense, niech czasem coś kapnie. Nie, reklamy nie będą rzygały z każdego możliwego miejsca, ot otrzymają stałe miejsce. Nad systemem komentarzy nie popracuję, bo to w końcu Blogger, podobnie z edytowaniem tekstu. No choćbym chciał, te sierotki na końcu zdań pozostaną. Jakakolwiek próba bardziej zaawansowanej edycji nie istnieje, a twarde spacje masakrują układ tekstu. Tak to. Nazwa jakoś nie straszy, więc będę szczery, zostanie bez zmian. Kierunek? Bardziej internety, żadne tam drzewa. Jest o czym pisać, nawet miło spoglądacie na taką tematykę i gitara. Zapomniałbym - dzięki, że czasem tu wpadasz. Wpadaj częściej.

_______
Photo by JR Korpa on Unsplash

Komentarze